Aktualności
Nasz Dziennik - Marek Jurek: Na euro się nie umawialiśmy
ROZMOWA / z Markiem Jurkiem, posłem do Parlamentu Europejskiego (Prawica Rzeczypospolitej)
Jakie są konkretne oczekiwania Polaków wobec nowego rządu? Zmiana na stanowisku premiera ma wpływ na realizację postulatów chroniących fundamenty cywilizacji chrześcijańskiej, jak ustawodawstwo chroniące życie?
– Rząd powinien jasno oświadczyć, że stoi na gruncie zasad cywilizacji chrześcijańskiej, jednocześnie pamiętając, że i Naród, i Europa to wspólnota losu również z tymi, którzy nie podzielają naszych wartości. Ale tak jak oni mają swój kierunek – tak i my będziemy kierować się uniwersalnymi zasadami cywilizacji życia i praw rodziny. To od razu wyjaśni wiele nieporozumień i uwolni nas od tłumaczenia się z tego, kim jesteśmy. Rząd nie musi zastępować inicjatyw społecznych, wystarczy, że będzie wobec nich po prostu solidarny i lojalny. Wystarczy, że powie: inicjatywa „Zatrzymać aborcję” jest całkowicie zbieżna z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z 28 maja 1997 roku i patrzy na nią z uznaniem. Resztę wykona parlament. Rząd natomiast powinien dbać na co dzień o wykonywanie wszystkich przepisów chroniących życie. Nie może być tak jak za rządów PO – gdy urzędowa interpretacja przepisów chroniących życie należała do ich przeciwników. Sam premier ma ogromną pozycję polityczną, ale musi chcieć z niej korzystać.
Komentatorzy wskazują, że rząd z premierem Morawieckim na czele jeszcze silniej odejdzie od działań w kwestiach cywilizacyjnych (ochrona życia, gender), a skupi się na ekonomii i poprawianiu relacji z zagranicą. Podziela Pan te obawy?
– Niestety, premier Szydło mimo naszych wielokrotnych, a nasilonych w ciągu ostatnich trzech miesięcy apeli nie zdecydowała się na wypowiedzenie genderowej konwencji stambulskiej. Ta konwencja z udziałem Unii Europejskiej jest jeszcze gorsza niż jako wzajemna umowa państw. Zresztą widzimy już pierwsze sygnały, jak pogorszy sytuację kobiet. Skracanie czasu odpoczynku emerytalnego kobiet albo przymusowe przekazywanie mężom części urlopu macierzyńskiego to „genderowa równość” w praktyce, a z konwencją pójdzie to jeszcze dalej. Tak właśnie wygląda odchodzenie od „stereotypowych” rozróżnień kobiety i mężczyzny. Ale przecież nawet bez tego, wyłącznie ze względu na prawo rodzinne, minister Kempa uznała konwencję stambulską za „potworka legislacyjnego”. Teraz premier Morawiecki ma szanse ją wreszcie wypowiedzieć i nadrobić te zaniechania.
Dla PiS sprawy ochrony życia, rodziny są w ogóle ważne, warte zabiegów i uwagi?
– PiS dlatego złamało umowę z Prawicą Rzeczypospolitej, że od zawsze nie chce mieć samodzielnej prawicy katolickiej, nawet najbardziej nastawionej na polityczną współpracę, która w najważniejszych sprawach społecznych będzie oczekiwała konkretów, nie słów. Szkoda tylko, że nie powiedzieli tego otwarcie opinii, a naszej umowy współpracy nie wypowiedzieli uczciwie, zgodnie z ustalonymi zasadami, na co najmniej rok przed wyborami.
Katolicki elektorat PiS, który czuje się w dużym stopniu przez rządzących pomijany, ma podstawy do niepokoju?
– Przede wszystkim w postawach społecznych zaszły niebezpieczne zmiany. Do ubiegłego roku było rzeczą oczywistą, że istnieją wartości nienegocjowalne i postulaty, których opinii katolickiej nie wolno odrzucać. Kapitulacja władz wobec wspartej naciskami zagranicy „czarnej rewolucji” rok temu stworzyła fatalny precedens. Wielu ludzi uwierzyło, że sprawy walki o władzę są ważniejsze od społecznego kształtu Polski, że na manifestację zasługuje walka z Trybunałem Konstytucyjnym, ale nie walka o życie. Tymczasem to ład społeczny powinien być celem, a władza jedynie środkiem, a nie odwrotnie. Nie można sprowadzać wyborców chrześcijańskich do roli biernego zaplecza w wyborczej walce o władzę.
Jak ocenia Pan ekonomiczną strategię premiera Morawieckiego? Jako minister finansów opowiadał się za otwarciem naszego rynku pracy na Ukraińców, był zwolennikiem TTIP.
– Przede wszystkim oczekuję, że premier wycofa się z deklaracji o możliwym przyjęciu euro w przyszłej dekadzie. Obecny rząd powinien wykorzystać okres swej władzy do wzmocnienia waluty narodowej i uwolnienia Polski od (w istocie bezpodstawnych) zobowiązań w zakresie porzucenia waluty narodowej. Pamiętajmy, że dziś jest ona czym innym niż trzynaście lat temu. Wtedy była narzędziem wymiany, dziś po przyjęciu paktu fiskalnego i wobec jeszcze dalej idących zamiarów władzy Unii staje się narzędziem kontroli polityczno-gospodarczej. Dlatego potrzebne jest jasne stanowisko władz Rzeczypospolitej, że Polska nie jest związana żadnymi zobowiązaniami w zakresie porzucenia waluty narodowej, a art. 227 Konstytucji, gwarantujący jej istnienie, traktuje jako nietykalny. Rząd nie powinien w przyszłości przekazywać władzy ze stanem prawnym, który innemu gabinetowi pozwoli pozbawić Polskę samodzielności walutowej.
Dlaczego ofensywne budowanie państwowości na naszej katolickiej tożsamości jest jedyną drogą budowy silnej Polski?
– Nie ma sprzeczności między naszymi wartościami i interesami. Słabość opinii chrześcijańskiej w Europie jest słabością Polski. Ze wzmocnieniem opinii chrześcijańskiej wzrośnie i nasza siła. To dotyczy zarówno solidarności środkowoeuropejskiej, jak i patrzących z sympatią na Polskę środowisk prawicowych w zachodniej Europie. A w planie wewnętrznym – materialne instrumenty polityki prorodzinnej przyniosą społeczne efekty, jeśli zostaną podjęte przez rodziny. Dziś to rodziny chrześcijańskie są gwarancją demograficznej nadziei dla Polski. Dzięki nim Polska trwa i przetrwa.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: Nasz Dziennik.